Komentarz Jacka:
Tego artystę wtłacza się w różne szufladki: pop, fusion jazz, awangardę, eksperymentalizm, ambient, minimalizm… To prawda, zaczynał w zespole Japan, prawdziwym New Romantic, ale od 1984 zaczął solową karierę, zapraszając do współpracy ciekawych muzyków i tworzył muzykę piękną. Pociągającą. Urzekającą. Pociągnąłem jego muzykę do 2003 roku, potem rzeczywiście był to już minimalizm i improwizacja.
N: mieszanka funk, jazzu i ambient. Definitywnie bardzo “duchowy” nastrój. Davida ciekawe wibrato dodaje niepokoju. Nie ma tu hałasu, efektów, chociaż gitara wyraźnie rzęzi. Bardzo ‘prywatna’ muzyka.
WW: tu trochę więcej elektroniki, ale i dobre efekty między głośnikami… Bardzo ‘trippy”. Richard Barbieri na syntezatorach, jeszcze będzie o nim dużo.
TtV: sen młodej dziewczynki o przyjęciu zasłony (czyli wejściu do klasztoru). Na gitarze nie kto inny jak Robert Fripp. Stąd brzmienie nieco jak King Crimson.
BtB: muzyka do medytacji. Piękne muzyczne pejzaże. Na bębnach Steve Jansen, kolega z “Japan”.
W: dłuższy utwór. W środku pasaże na rogu angielskim, na zmianę z gitarą Frippa.
WPDoA: bardzo personalny, osobisty w wymowie. Dużo instrumentów akustycznych. Ale i orkiestra. Ballada, ale taka niepokojąca, potem nawet flamenco.
LTHI: tu daleko odeszliśmy od psychodelii. To po prostu dobry utwór, dobra kompozycja dobrego artysty. Warta wspomnienia.
ECYA: to z albumu zespołu o tej samej nazwie. Członkowie zespołu ‘Japan” zebrali się na kilka sesji i wyszła z tego płyta.
B: spokojny, nastrojowy utwór, mogłaby być z tego kołysanka.
GM: znowu w partnerstwie z Robertem Frippem plus Troy Gunn (na Chapman Stick’u). Wciągający rytm i melodia.
20CD: to chyba najbardziej psychodeliczny album David’a - taki, który spełnia ogólne warunki definicji tego nurtu. Ścierające się metra, pływający wokal… Piękna podróż przez marzenia, do której wtóruje stały temat na gitarze basowej. Plus Frippertronics.
D: czyli stan obcowania z bóstwem (w sanskrycie). To sytuacja przebywania w bezpośredniej obecności świętej osoby i doświadczenie pozytywnego wpływu tej bliskości. Medytujmy.
IS: cudowny utwór na leniwe, letnie popołudnie. Soul, jazz, blues? Te wariacje na flecie kreują lekki psychodeliczny akcent.
CMWF: trochę więcej elektroniki, cięższe brzmienie, nastrój elegii. Czy te kwiaty miały być położone na grobie?
T: nie wiem, o którym mieście śpiewa - tym w Szwajcarii, Austrii czy Niemczech. Chyba tym pierwszym. Ale też kilmatycznie…
TSWGtKtP: czy to sanskryt? Słyszę “namaste” w tekście, czyli treść jak najbardziej etereryczno-medytacyjna. Wchodzimy w ambient.
P: “Praatah Smaraami Hrdi Samsphurad-Aatma-Tattvam” = wczesnym rankiem rozważałem czystą esencję duszy świecącej wewnątrz mego serca… Dochodzimy do bardzo ezoterycznych treści.
THKB: David opuścił Virgin Records, jego małżeństwo rozpadło się… gorzkie tony i wymowa płyty. Ponoć służyły emocjonalnemu oczyszczeniu. Definitywne przejście w stronę muzyki ambient.
LNS: trochę więcej to psychodelii, ale ten minimalizm, duża porcja improwizacji, każe mi zakończyć wątek Davida Sylviana.
Brilliant Trees (1984)
- Nostalgia
- Weathered Wall
Gone to Earth (1986)
- Taking the Veil
- Before the Bullfight
- Wave
Secrets of Beehive (1987)
- When Poets Dreamed of Angels
- Let the Happiness In
Rain Tree Crow (1991)
- Every Color You Are
- Blackwater
The First Day (1993)
- God’s Monkey
- 20th Century Dreaming
- Darshan
Dead Bees on a Cake (1999)
- I Surrender
- Cover Me with Flowers
- Thalheim
Camphor (2001)
- The Song Which Gives the Key to Perfection
- Praise
Blemish (2003)
- The Heart Knows Better
- Late Night Shopping
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.