„Defrosted”(1969)
058 Black Lace
059 I’ll Never Be Lonely
060 We’re Gonna Be Here
Komentarz Jacka:
Bardzo bluesowy początek, rytm niewolników zbierających bawełnę. Ich skóra prawdopodobnie błyszczała jak „czarny jedwab”. Gitara odpowiadająca na frazy wokalisty - bardzo ciekawy zabieg, trochę jakby sprzeczka. Po krótkiej pauzie: piękne dwugitarowe solo (najbardziej lubię to Franka Zappy - w utworze Sharleena, gdy gra razem z synem - od 4:36.) Rzeczywiście rozdwajające jaźń. I powrót do bluesa. Głos mocny, Jan Chrzciciel by się go nie powstydził.
W drugim utworze vibrato wokalisty trochę razi. To nie czas na operetkę... Ale solo gitarowe jakie lubię - jeden ton trzymany przez dłuższy czas. Ale jaki...
Utwór trzeci: nie powstydził by się go Black Sabbath, żeńskie chórki dodają dramatyzmu...
Ale bas rządzi!
Komentarz Kuby:
Mało znany zespół. Klasyczny przykład brzmień granych wtedy przez dużą ilość zespołów. Wysoki poziom
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.