Komentarz Jacka
Poprzedni Pulse Check doszedł do końca lat osiemdziesiątych. W tym rozdziale posłuchamy jak rozwinęła się twórczość “dinozaurów”, lub łagodniej mówiąc weteranów rocka progresywnego przez kolejną dekadę. Dla porównania lista będzie w tym samym układzie, co w części 3. Twórczość niektórych była łagodnie mówiąc “oszczędna”, inni zaś wznosili się na nowe poziomy sukcesu. Wypalenie artystyczne, trzymanie się sztywnych kanonów, brak kreatywności? Posłuchajmy.
Yes:
SttS: stała się rzecz niesamowita: Yes zjednoczył swoich ośmiu członków i wypuścił płytę “Union”. Niby taka sobie (Rick nazywa ją "Onion"), ale trasa koncertowa była wybitna. Ten utwór to kompozycja ABWH - rewelacyjnie zagrana z pięknym solo Steva.
LMU: to z kolei kawałek nowego Yes. Tak dla przeciwwagi. Tu pierwsze skrzypce (gitarę) gra Trevor. Utwór bardziej rytmiczny, przebojowy, radiowy.
ST: według niektórych krytyków tak powinna była się rozwinąć dalsza kariera Yes: utwory krótsze, ale za to kompozycyjne perełki. Tu w cztery minuty wciśnięte wszystko co trzeba: każdy instrument ma swój moment triumfu plus wspaniały wokal!
TC: nowa płyta (Talk) to powrót do nowego Yes, ale z Jonem Andersonem. I jest świetna! Udało im się znaleźć takie unikalne brzmienie - i perkusji, i gitary, basu, syntezatorów i chórków.
ED: a to jedna z najpiękniejszych suit Yes. Cudownie zapętlona, progresywna i liryczna, z wybuchową solówką Trevora pod koniec. Bo na końcu kojące tony głosu Jona.
T,Ti: na dwóch płytach koncertowych (Keys to Ascension 1 i 2) drugie dyski zawierały utwory studyjne. I to całkiem dobre. Bo Yes wrócił do korzeni, tj. starego klasycznego składu. Mamy więc ponownie klawiszowe pejzaże Ricka Wakemana i piękne pląsy na gitarze klasycznej w wykonaniu Steve Howe’a. Brzmi trochę jak jam session, ale w wydaniu takich muzyków…
MD: też długi utwór. Świetna demonstracja umiejętności gry na basie Chrisa Squire. Znowu zmienne tematy: mroczne na początku, delikatne (jak mgiełka) w środku. Ale żegnamy się z Rick’iem. Już nie wróci.
NSoM: wypuszczona w tym samym roku płyta “Open Your Eyes” to krok wstecz. Może poza tym utworem. Reszta to silenie się na przeboje. Bez skutku. Do grupy trafił Billy Sherwood; jeszcze wróci!
H: I znowu krok do przodu. Na klawiszach Ivan Khoroshev. Dobry utwór z dobrej płyty (The Ladder). Super poniesiony nastrój w refrenie. Temat został użyty jako podkład gry komputerowej o tym samym tytule.
Genesis:
FL: piękna kompozycja na zakończenie kariery z Philem Collinsem. Jedna z kilku progresywnych na tej płycie pełnej popowych przebojów. Środkowa część (ta głośniejsza) - rewelacyjna. Z Phila wychodzą jazzowe inklinacje (zobaczcie rozdział jemu poświęcony).
AA: dobry utwór nagrany przez nową wersję zespołu sześć lat po odejściu Phila. Jako wokalistę zastąpił go Ray Wilson - co było nawet dobrym pociągnięciem. Na perkusji wystąpił Nir Z, jazzowy muzyk z Izraela. Szkoda, że nie Nick d’Virgilio - który gra tylko na dwóch utworach tej płyty. Lubię tą płytę, ale to raczej Tony Banks Plus. Chociaż od połowy rozwija się ciekawie.
Steve Hackett: z członków klasycznego Genesis Steve chyba jako jedynie nie poszedł w komercję, stąd jego miejsce w tym zestawieniu. Kilka płyt nagrał wyłącznie akustycznych, kilka rockowych.
TaMSttN: przykład pierwszy - rockowo - akustyczny. Piękna kompozycja, pełna nostalgii, o kurtyzanie pracującej by utrzymać swoje dziecko. Co za gitara!
BDS: to wyjątek rockowy z płyty bluesowej. Steve gra również na harmonijce. Słowa szeptane lub wychrypiane niskim tonem, pełne niepokoju. I strzeliste solówki.
IM: ostatni utwór na płycie Darktown - takiej mrocznej, żałobnej. Trójka puszczała go przez cały dzień po śmierci Tomka Beksińskiego. Pożegnanie, poczucie straty, ktoś odchodzi… Steve to artysta, który potrafi stworzyć przejmująco klimatyczną muzykę.
King Crimson: po 10 latach KC wypuszcza płytę “Thrak”, co oznacza “300 gitarzystów uderzających w struny nie koniecznie w tym samym czasie”. Reaktywowany zespół to dwa tercety: po dwie gitary (Fripp, Belew), dwie perkusje (Bruford, Mastelotto) i dwie gitary basowe (Levin, Gunn).
V+C:M475: niesamowita sztuczka dźwiękową - ale z super efektem. Dwie różne sekcje grają w lewym i prawym uchu. Ale to się pięknie łączy. Rewelacyjna perkusja Billa!
WoA: dodałem jeszcze utwór spokojniejszy, ze śpiewem Andrew Below’a i frippertroniccsem w tle. Takie kawałki crimsonów to lubi nawet moja żona…
Pink Floyd:
HH: na kolejny album ‘Floydów’ czekaliśmy siedem lat. Warto było! Muzyka wraca do klimatów z lat 70’tych. Brakuje głosu (i patosu) Watersa, ale dzieło jest wybitne - i muzycznie i produkcyjnie, i klimatycznie. Wracamy do przeszłości. Była lepsza… “The grass was greener, the light was brighter, the taste was sweeter…” Cudowne dźwięki!!! Końcowe bicie dzwonu to memento…
TW: dwa lata wcześniej Roger wypuścił równie dobrą płytę “Amused to Death”. Dobrał doskonałych muzyków i wyszło dzieło wybitne. Jak zwykle sporo tu efektów mikserskich, echa, głosów w tle… ale to Roger właśnie. Klimaty już może nie floydowskie niemniej trudno go nie rozpoznać. Trochę bluesa, typowe chórki. Ale też czuć nostalgię za czymś utraconym.
ELP:
FtA: płyta ‘Black Moon’ to był prawie ostatni rzut na taśmę aby ratować markę wyrobioną przez ELP. Nie do końca się udało. Starali się, ale to już nie to samo. Mimo pociągającej melodii (prawie kościelnej i bliskiej “Lucky Man’), szeptu Grega, solówki Keitha… “to se nie vrati” - mówią nasi południowi sąsiedzi.
HoT: gwoździem do trumny był album “In the Hot Seat”. Nie udało się reanimować mitu. To muzyka dobra jakościowo, jasne, niemniej od ELP oczekiwałem czegoś więcej. W 2016 roku Keith Emerson i Greg Lake odeszli; może chóry anielskie teraz im wtórują…
Jethro Tull kontynuował swój wypracowany styl.
RotR: delikatny powrót do grania bluesa, więcej tu gitary akustycznej oraz znacznie mniej klawiszy. Nawet delikatna improwizacja jazzowa. Całkiem dobre granie!
ALF: to stary dobry Jethro Tull! Jeszcze mniej elektroniki, więcej folkowych tonów (flet!!!) i orkiestra jako bonus. Płyta inspirowana wyprawą Iana Andersona do Indii.
DC: podobne klimaty do poprzedniej płyty rock mieszany ze wschodnia melodyką. Hinduski zaśpiew podaje Najma Akhtar.
Camel: zespół cały czas na krzywej wznoszącej!
MR: płyta “Dust and Dreams” inspirowana była dziełem Johna Stainbecka "Grona Gniewu”. Czuć w niej tragedię ludzi cierpiących w czasach Wielkiej Depresji. Tu wyraźny klimat drogi; płacząca gitara Andy’ego i piękne solo na koniec. Szkoda że perkusja z maszyny.
TCoA: zakończenie “The Harbour of Tears” - kolejnej płyty tematycznej, poświęconej tym razem irlandzkim emigrantom do USA. Wypływali z portu Cobh i to był ostatni widok Irlandii w ich życiu. Utwór pełen żywiołu, pasji, gniewu, szamotania się…NIeco nadziei w środkowym pasażu, potem powrót to grobowego nastroju. Przecudne dzieło.
S: płyta “Rajaz” poświęcona jest muzyce pustyni, beduinów… Słychać w niej powolny chód wielbłądów, piasek przesypujący się przez diuny i gorąco lejące się z nieba. Jakiż to wspaniały klimat! Jak można muzyką tworzyć takie krajobrazy, nastroje, emocje… Wędrujmy z karawaną wsłuchani w przepiękne gitarowe granie.
Rush:
B: drugi utwór z płyty “Roll the Bones”. Melodyczny kawałek, ale w pełni eksponujący umiejętności tria: dobra perkusja, ciekawa linia basu, piękna gitara i świetny wokal.
A: płyta “Counterparts”jest bardziej rockowa - z dobrym skutkiem dla muzyki Rush! Powrót to korzeni. Rewelacyjny bas! W’ogóle, wszystko tu rewelacyjne. Mocne organy podkreślają grozę…
D: z płyty “Test for Echo”. Neal przyjął nową technikę gry na perkusji (od Freddie Grubera), a muzyka nadal przesuwa się w stronę mocniejszego rocka. Super brzmienia!
Yes
- Shock to the System (1991)
- Lift Me Up (1991)
- Silent Talking (1991)
- The Calling (1994)
- Endless Dream (1994)
- That, That is (1996)
- Mind Drive (1997)
- New State of Mind (1997)
- Homeworld (1999)
Genesis
- Fading Lights (1991)
- Alien Afternoon (1997)
Steve Hackett:
- There are Many Sides to the Night (1993)
- Big Dallas Slay (1995)
- In Memoriam (1999)
King Crimson
- VROOOM+Coda: Marine 475 (1995)
- Walking on Air (1995)
Pink Floyd
- High Hopes (1994)
Roger Waters
- Three Wishes (1992)
Emerson Lake & Palmer:
- Farewell to Arms (1992)
- Hand of Truth (1994)
Jethro Tull
- Rocks on the Road (1991)
- At Last Forever (1995)
- Dot Com (1999)
Camel
- Mother Road (1991)
- The Coming of Age (1996)
- Shout (1999)
Rush
- Bravado (1991)
- Animate (1993)
- Driven (1996)
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.