Komentarz Jacka
Tak, miał być Mike, ale gdy przejrzałem jego wydawnictwa po 1982 roku trudno było znaleźć dzieło, które kwalifikowałoby się do omawianej kategorii. Jest rock progresywny (np. mój ulubiony Amarok albo Tubular Bells II), trochę ambientu, trochę techno i sporo popu. Może najbliżej albumowi “Return to Ommadown”, będącemu kontynuacją dzieła z 1975 roku. Dlatego w miejsce Michała wejdzie Robert. To utalentowany muzyk, kojarzony głównie z zespołem Magenta. Jego płyty solowe to hołd (a może i wyzwanie) dla Mike’a. Również gra w nich na większości instrumentów, a odniesienia do wczesnej twórczości Oldfield’a są oczywiste.
PI: “Chciałem uchwycić emocje, które Mike Oldfield zdołał przekazać swoją grą…” mówił Robert. Udało mu się w zupełności. Mamy tu klimaty z “Incantation”, “Tubular Bells”, “Hergest Ridge”, “Ommadown” i “QE2”. Gitara gra pierwszoplanową rolę, ale co za cudowne chórki, flet, bas…
M: do produkcji drugiej płyty Rob zaprosił Simona Phillipsa, grającego swego czasu z Mike’m. Znowu wracają nastroje z “Incantations”. Przepiękne!
TL: do Roba dołączyła grupa chórzystek, plus Simon, plus Troy Donnockley (na kobzie - ten z Iony) i jeszcze kliku innych muzyków. Fragmenty przypominają “Ommadown” - cudownie sielska muzyka.
Sanctuary (2014)
- Part I
Sanctuary II (2016)
- Marimba
Sanctuary III (2018)
- Troy’s Lament
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.