Komentarz Jacka
…vulgo nasi reprezentanci drugiej fali progressive rocka (NeoProg) — mniej więcej z czasów Marillion, Pendragon i IQ. Gdy zabrakło “starszych braci”, a zespoły w Wielkiej Brytanii poczynały sobie całkiem nieźle, pojawiły się nasze rodzime odpowiedniki.
Collage to zespół z Warszawy, założony przez Mirka Gila (gt) i Wojtka Szadkowskiego (dr), chyba nasz najważniejszy zespół nurtu w latach 90-tych.
DD: początek jak bardzo wczesny Marillion (Grendel?). Arpeggio gitary elektrycznej i wiele warstw baśniowych brzmień syntezatorowych (album nosi tytuł Baśnie). Ładne melodie, dobre gitarowe i syntezatorowe solówki w połowie utworu. “Niesamowita, potężna piosenka!” (głos fana!)
G: w 1992 roku do zespołu dołączył Robert Amirian. Odtąd partie wokalne mamy po angielsku. Ten utwór to cover Johna Lennona, ale właśnie dziewięć jego utworów weszło na tą płytę. Dobre, progresywne wersje.
IYE: drugi utwór arcydzieła zespołu, płyty “Moonshine”. To nie tylko opinia polskich fanów, ale z całego globu. Jak to jeden z nich napisał “14 minutes of pure prog glory”. Muzyka bliska Genesis z okresu “Wind and Wuthering”.
EK: szósty utwór z ostatniej płyty studyjnej zespołu. Super gitara, aranżacja, ciekawe chórki (pomagała Kamila Kamińska). Słychać jak bardzo rozwinął się zespół……ale rozpadł się… na dwie części, które jeszcze powrócą!
Grupa Abraxas z Bydgoszczy, założona została w ’87 roku, ale pierwsza płyta wyszła dopiero w ’96. Zespół wyróżnia bardzo interesujący głos Adama Łassy, który w śpiewie przypomina trochę manierę Petera Hamilla.
T: bardzo udany debiut! Słychać inspiracje Genesis w tworzeniu muzycznego teatru, opowieści. Bardzo dobra produkcja! Pięknie wspomaga stworzyć mroczny klimat.
P: druga płyta wyszła w ’98; to utwór tytułowy. Podobnie do poprzednika zachowuje to zanurzenie w mroku i ciemności. Krótki temat na flecie - dodaje uroku. I oczywiście wspaniałe solówki gitarowe i klawiszowe.
J: instrumentalne intro poprzedza jedną z najbardziej wzruszających partii wokalnych, jakie można usłyszeć w polskim prog-rocku. To w sumie spokojna piosenka, pełna prostoty. Ale to prawie siedem minut czystej radości. Na gitarze basowej: sam Krzysztof Ścierański!
Bielski Lizard to zespół o brzmieniu podobnym do UK i King Crimson. Nadal aktywny, mimo częstych zmian w składzie. Ale Damian na wokalu pozostał.
A. dużo miłych klimatów, ciekawy tekst (Dorian Gray?), bardzo udana produkcja. Uwielbiam ten utwór od momentu usłyszenia w “Rocku Malowanym Fantazją”.
P: wspaniałe ćwiczenia w unowocześnionej, crimsonowskiej atmosferze: główne motywy i riffy powtarzają się bez znudzenia, wręcz przeciwnie, tworząc coraz większe podniecenie pośród potężnego zamętu. Solówki na syntezatorach i skrzypcach wnoszą bardzo ciekawe kolory.
TFAWpt2 : to rodzima wersja "Red". Rewelacja. Prawdziwy Polski Karmazynowy Król!
S#4: gitarowo/perkusyjne intro, potem dołącza Damian, potem skrzypce. To trochę walka między ciężarem gitary i bębnów, a lekkością skrzypiec. Super kawałek.
ChIV: trochę czekaliśmy na kolejny album, z powodu zmian personalnych. Płyta inspirowana “Mistrzem i Małgorzatą” Bułhakowa. Utwór “naładowany nieokiełznanymi emocjami, subtelną grą i złym poczuciem zagłady.”
BLiDO: nawet jazzowe klimaty. Utwór podzielony jest na trzy podczęści o ciekawych tytułach, np. “Zdradzeni o Świcie, Czyli Szepty oraz Spora Dawka Jaszczurczego Uderzenia”. Rewelacyjna muzyka, prog-rock światowej klasy!
H-L: znowu odejście do standardu: album to jedna, 44-ro minutowa suita. Na prawdę robi wrażenie. Komentarz fana: “to co spaja album, to mroczna, niepokojąca atmosfera, która dorosłym nie pozwala zasnąć, a dzieciom każe moczyć łóżka.” Czekamy na ciąg dalszy!
Quidam: zespół, który znam bardzo dobrze, nawet na stopie towarzyskiej. Ci utalentowani muzycy potrafią z elegancją łączyć harmonie, uplatać wyrafinowane aranżacje i nie boją się wzbogacić instrumentarium o obój, flet, wiolonczelę, czy fagot. Może dlatego zespół uznawany jest (wraz Collage) za największych naszych przedstawicieli prog-rocka!
S: utwór otwierającego płytowy debiut zawsze robił na mnie wielkie wrażenie: od pierwszych, ciężkich dźwięków organów, i piękne brzmiącej gitary. A gdy Emilia zaczyna śpiew, to wyzwala tak gigantyczny mix emocji, że trudno to opisać.
W: tu jest wszystko: uwertura, trochę reggae, cudne orkiestracje, pięknie pląsające flety i piszczałki. Rewelacyjna wokaliza Emilii! No i frapujące solo Maćka w duecie z Jackiem na flecie. Prawdziwa rapsodia.
CI: miks wpływów Pink Floyd i Camela. Pięknie rozwija się ta suita - aż do cudownej solówki Maćka pod koniec utworu.
TFS: po zmianach personalnych mamy Bartosza na wokalu. Na całej płycie śpiewa po angielsku. Utwór reprezentatywny dla tej nowej odsłony Quidam. To dalej wybitni artyści tworzą tą czasami łagodną, a czasami drapieżną muzykę.
KoSaN: Utwór kolejnych utworów potwierdza neo-progresywny charakter muzyki zespołu, głównie poprzez atmosferę i stylistykę śpiewu. Ten żeński głos wspomagający to Emilia! Dobra linia basu i perkusji! W końcówce Maciek na gitarze i Zbyszek na pianinie tworzą świetną parę.
P: przedostatni utwór z ostatniej płyty zespołu. Czuć tu klimaty Porcupine Tree. Utwór instrumentalny więc wszystkie chwyty muzyczne dozwolone! Jazda bez trzymanki.
W 2014 Maciek ogłosił, że opuszcza zespół i od tej pory nie mamy nowego materiału Quidam, ale…
ML: …muzycy zespołu kontynuowali karierę. Emilia (wraz z mężem) śpiewa w chórze gospel (TGD), który finezyjnie wpłata elementy prog-rocka w swój repertuar. Tu Emilia jako solistka - jakże się pięknie rozwija muzycznie!
F: … a Maciek w 2020 nagrał płytę solową - bardzo udaną. Ten utwór otwiera wydawnictwo. Słychać klimaty Quidam, ale z nieco ciemniejszą teksturą.
Krakowska grupa progresywnego rocka - Albion - również z wokalistką (choć nie zawsze). Brzmienie podobne do Marillion i IQ.
S: gitara Jerzego Antczaka i wokal Anny Batko wybijają się w tym utworze; to one tworzą klimat. Udana kompozycja z pierwszej płyty.
M: po dziesięciu latach druga płyta - i nowa wokalistka. Ale technika się rozwinęła, tudzież umiejętności muzyczne Albion. Prawdziwie ładna kompozycja z dialogiem gitara/moog w drugiej części.
TP: na początek mamy trzeszczącą płytę winylową, ale to tylko zmyła, bo ładnie zmiksowane instrumenty i głos wchodzą po chwili. Suita ponad 11 minutowa nie nudzi; podobieństwo do Marillion całkiem spore, ale to nie plagiat. Wnoszą sporo własnej treści.
ChR: utwór zawiera jedną z najlepszych gitarowych solówek Jerzego Antczaka, mocne linie wokalne Kasi i groźne klawisze. Słyszę tu trochę echa Collage.
L: sporo zmian personalnych: nie ma już Krzysztofa na majestatycznych organach i wokalistki Kasi, ale wraca Ania z nieco drapieżnym tymbrem (w świetnej formie!)
Wiki jest bardzo lakoniczna: Annalist to polski zespół rockowy istniejący w latach ’92 - ’03. Wykonywał rock neoprogresywny. Trochę mało jak na cztery płyty…ATMP: instrumentalny utwór, jako że na pierwszej płycie wokal był nieco… niewyrobiony. Ale muzycznie grupa się broni.
TR: otwiera płytę i wyznacza jej klimat: melodyczność, wojenne rytmy, i kilka świetnych partii gitarowych i klawiszowych.
TSGS: hmmm, jakość nieco opada. Trochę razi wada wymowy wokalisty, gdy śpiewa po polsku.
A: nastrój jest dość ponury a temat powtarzalny; mimo to piosenka jest naprawdę przyjemna do słuchania. Ale to już koniec…
Mr. Gil to solowy projekt byłego gitarzysty COLLAGE, Mirka Gila, po rozwiązaniu zespołu. Razem z nim grają jego koledzy z zespołu Piotr “Mintay” Witkowski na basie i Krzysiek Palczewski na instrumentach klawiszowych.
WU: to błysk słońca i łagodna nadzieja. Prosta piosenka, ale porusza. Anielskie chórki, fajna aranżacja i znakomity Mr. G na gitarze.
S: piękny, urzekający utwór. Akustyczna i prowadząca gitara Gila jest prosta ale wciąga. Po drugim refrenie mamy urocze, długie, klasyczne, choć stonowane solo Mirka. Wspierany jest przez chór w tle i wspaniałą pracę sekcji rytmicznej – która odpowiednio kończy piosenkę.
KoG: utwór został wydany jako teledysk i byłby hitem dla większego artysty. Śpiewający Karol Wróblewski i wtórujący mu fortepian są bardzo dobre, a melodia całkiem chwytliwa. I jeszcze wiolonczela!
G: coś zupełnie innego. Ja ten utwór, tak i cała płyta oparta na pianinie, wiolonczeli, partiach wokalnych co przekształca się w mnóstwo chwytliwych melodii i pięknych harmonii. Mirek gra tylko na gitarach akustycznych, żadnych krzyczących, zawodzących solówek.
Collage
- Dalej, Dalej (1990)
- God (1993)
- In Your Eyes (1994)
- Eight Kisses (1996)
Abraxas
- Tarot (1996)
- Pokuszenie (1998)
- Jezebel (1999)
Lizard
- Autoportret (1997)
- Psychopuls#001, part 2 (2004)
- Tales From Artichoke Wood, pt. 2 (2005)
- Spam#4 (2006)
- Chapter IV (2013)
- Bez Litości i Difenbachia Okrucieństwa (2016)
- Half-Life (2018)
Quidam:
- Sanktuarium (1996)
- Wesoła (1998)
- Credo I (2002)
- The Fifth Season (2005)
- Kinds of Solitude at Night (2007)
- Przedwiośnie (2012)
Bonus1:
- Mój Ląd (TGD)
Bonus 2:
- Frozen (Maciej Meller)
Albion
- Sarajewo (1995)
- Motyl (2005)
- The Place (2007)
- Children’s Rhyme (2012)
- Lullaby (2018)
Annalist:
- All Things Must Pass (1993)
- The Return (1995)
- Tam Skarb Gdzie Serce (1997)
- Alchemik (2000)
Mr. Gil:
- Wake Up (1998)
- Skellig (2010)
- King of Gold (2011)
- Goodnight (2012)
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.