Komentarz Jacka
Jego też nie trzeba przedstawiać. Przez kilku kompozytorów i muzyków traktowany jest trochę pogardliwie, za sprzeniewierzenie muzyki organowej, spłycenie i dodanie mnóstwa efektów specjalnych, które ukrywają niedostatki warsztatu, jednocześnie podając papkę dla ludu. Nic to. Być może nie zagra Brahmsa lub Liszta, ale inwencję ma sporą i zlepiając syntezowane dźwięki tworzy nową, kosmiczną muzykę, sięgając tam, gdzie niewielu potrafi. Jeżeli dodamy to tego oprawę wizualną koncertów - to mamy artystę przedniej klasy. Wybaczcie mi, że aż tyle go będzie, ale lubię Janka.
“Tlen” nagrany został w domowym studio; stał się najlepiej sprzedawanym francuskim albumem na świecie (12 milionów egzemplarzy). Podróż w kosmos, czarna głębia rozświetlona lampionami gwiazd. A może to odbicie w na powierzchni morza? Tą muzyką ilustrować można (i robiono to nagminnie) wiele tematów kosmiczno-zagadkowych. Patos dźwięków. Płynne przejście do części drugiej. Więcej rytmiki. Strzały, walka w przestrzeni (to oczywiście fałszerstwo mediów, w kosmosie dźwięk się nie rozchodzi…) Ale czuć napięcie, dramat chwili. Obrazy malowane muzyką.
E: definitywnie więcej tu sekcji rytmicznej i basowej. Efekty latają z ucha do ucha, szalony taniec planet, gwiazd i galaktyk… Ile w tym radości. W części szóstej mamy jakby improwizację. Stały temat zaczyna pływać w górę i w dół…Ciekawy komentarz: “Equinoxe sugeruje co mogłoby się wydarzyć, gdyby Kraftwerk studiowali Debussy’ego.”
MF: tu schodzimy na ziemię. Dla mnie to album o kolei, o pociągach przetaczających się po całej Ziemi. Gdyby tak spojrzeć z wysokości i w przyspieszonym tempie zobaczyć jak gnają tu i tam, łącząc kultury świata. Niby część 1 ale prawie 18 minut.
Z: głosy trochę z zaświatów, ale to wszystko język naszej planety (jest tu ich ponad 30!) Nastroje minorowe lub co najmniej zmuszające do refleksji.Pierwszy raz skorzystał z pomocy - w tym utworze to Marcus Miller na basie.
RV: To hołd dla zdobywców kosmosu. Płyta przygotowana na 150 rocznicę ogłoszenia niepodległości stanu Texas a jednocześnie 25 rocznicę powołania Centrum Lotów Kosmicznych w Houston. Wielki patos, pochylenie czoła przed ofiarami tego wyścigu. Wzruszające dźwięki.
R: industrialne brzmienie, bo to rewolucja przemysłowa. Maszyna parowa, elektryczność, masowa produkcja na liniach produkcyjnych. W gdzieś między tym ludzie… Znowu, muzyka do przemyśleń.
WfC: album dedykowany Jaquesowi Cousteau, badaczowi morskich głębin. Bo to prawda - wyprawiamy się w kosmos, a nie wiemy jakie zagadki czekają nas na dnie mórz i oceanów. Calypso to nazwa statku Jaquesa. Mewy, morze, chyba bąbelki wydobywające się podczas nurkowania… Głęboko pod wodą chyba też jest cisza. Efekty perkusyjne całkiem ciekawe - trochę z Polinezji albo Gujany…?
Ch: płyta inspirowana “Krótką Historią Czasu” Hawkinga. Sporo majestatu (chóry), przeciągłe partie organowe. Harmonię, których nie powstydziłby się Yes. W drugiej połowie - to jakby budzenie się, wstawanie lub trud rozpoczęcia. Takie luźne skojarzenia.
O: kontynuacja najbardziej popularnej płyty Jeana. Powrócił do analogowych syntezatorów z lat siedemdziesiątych - co słychać. Elektroniczna podróż, deszcz, ponownie mocne, organowe brzmienia. Ładna muzyka z echami pierwszej płyty pod tą nazwą.
MoS: Zupełnie inny album, nieinstrumentalny. W tym utworzy głosu udzieliła Laurie Anderson. Ale styl nadal ten sam.
MM: przejmujący rytm i świetne wokalizy. Sporo optymizmu, wszak weszliśmy w nowe millenium!
PP: płyta zamówiona na potrzeby klubu nocnego VIP Room. To trochę electro-chill, ale jak słychać mamy też symulacje instrumentów smyczkowych.
SI: wybrałem utwory mniej techno, które nadal wpisują się w główny nurt twórczości Jeana. Można się przy tym odprężyć, zagłębić w przemyślenia…
RDC: przeskakuję albumy techno/disco Jeana do ciągu dalszego płyty Equinox. Słychać wyraźnie rytmy i efekty sprzed 40 lat. Zwodząca melodia jakby ze skrzywionych skrzypiec. Ale pasuje idealnie… Ciekawa kompozycja.
ATYLB: pożegnalne dzwony, memento. Zostawiamy za sobą… coś w pamięci innych, drobne ślady na ziemi, całą twórczość…
JMJ nadal nagrywa; płyta z tego roku to zapis życia w wiosce indian w puszczy amazońskiej. Trochę nie pasuje do tego rozdziału.
Oxygene (1976)
- Part 1 + Part 2
Equinoxe (1978)
- Part 5 + Part 6
Magnetic Fields (1981)
- Part 1
Zoolook (1984)
- Ethnicolor
Rendez-Vous (1986)
- Second Rendez-Vous
Revolutions (1988)
- Industrial Revolution: Overture + Part 1
Waiting for Cousteau (1990)
- Calypso Part 2
Chronologie (1993)
- Part 1
Oxygene 7-13 (1997)
- Part 7
Metamorfosis (2000)
- Millions of Stars
- Miss Moon
Geometry of Love (2003)
- Pleasure Principle
- Soul Intrusion
Equinoxe Infinity (2018)
- Robots Don’t Cry
- All That You Leave Behind
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.