Powrót

Komentarz Jacka:

Osiem utworów, 49 minut dobrej muzyki. Wokalista nie boi się wchodzić na wyższe rejestry. Utwór pierwszy trochę jakby hymn, z melotronem i falująca melodią.
W nr 2 bardzo ładna solówka do granych w tle organów hammonda i bardzo dynamicznej perkusji.
W następnym utworze też długie popisy gitarowo-organowe; nie raz to pisałem - uwielbiam takie długie aranżacje.
Nr 4 - trochę elegia, smutny minorowy utwór o przemianach. I rzeczywiście - w połowie kawałek przeistacza się w dynamiczne hammondowo-melotronowe solo.
Hmmm - kolejny utwór trochę przypomina muzyczne tło dla filmów klasy b z lat 70tych. Ale sprawnie zagrane.
Nr 6 - chyba najdłuższy na tej płycie - utwór pobudza do refleksji... Secrets Reflected. I na koniec: po trochę nudnym początku, zaczyna się jazda... Dobre, długie solo gitarowe - aż do samego końca. No prawie.

Komentarz Kuby: 

Z recenzji: „idealne połączenie rocka progresywnego,
z hard rockiem i psychodelią”. Dorobek ery psycho-progresu został ułożony w niezwykle elegancką całość. Taki elegancki garnitur - jednolity, wszystko tu do siebie pasuje... i nie rozłazi się.
Jedyna płyta tego mało znanego zespołu.

Indian Summer: Indian Summer (1971)

01. God Is the Dog
02. Emotions of Men 6:38
03. Glimpse 12:20
04. Half Changed Again 19:00
05. Black Sunshine 25:21
06. From the Film of the Same Name 30:45
07. Secrets Reflected 36:40
08. Another Tree Will Grow 43:23

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.