Komentarz Jacka:
Osiem utworów, 49 minut dobrej muzyki. Wokalista nie boi się wchodzić na wyższe rejestry. Utwór pierwszy trochę jakby hymn, z melotronem i falująca melodią.
W nr 2 bardzo ładna solówka do granych w tle organów hammonda i bardzo dynamicznej perkusji.
W następnym utworze też długie popisy gitarowo-organowe; nie raz to pisałem - uwielbiam takie długie aranżacje.
Nr 4 - trochę elegia, smutny minorowy utwór o przemianach. I rzeczywiście - w połowie kawałek przeistacza się w dynamiczne hammondowo-melotronowe solo.
Hmmm - kolejny utwór trochę przypomina muzyczne tło dla filmów klasy b z lat 70tych. Ale sprawnie zagrane.
Nr 6 - chyba najdłuższy na tej płycie - utwór pobudza do refleksji... Secrets Reflected. I na koniec: po trochę nudnym początku, zaczyna się jazda... Dobre, długie solo gitarowe - aż do samego końca. No prawie.
Komentarz Kuby:
Z recenzji: „idealne połączenie rocka progresywnego,
z hard rockiem i psychodelią”. Dorobek ery psycho-progresu został ułożony w niezwykle elegancką całość. Taki elegancki garnitur - jednolity, wszystko tu do siebie pasuje... i nie rozłazi się.
Jedyna płyta tego mało znanego zespołu.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.