Komentarz Jacka:
Odmienne brzemienia do poprzedniej płyty, bardziej oszczędne instrumentarium, ale gdy pojawia się solo gitarowe to „nut całkiem sporo…” No i głos Janis: drapieżny, czasami kuszący, czasami jego ekspresja sięga granic. Materiał nagrany na żywo prawdziwie oddaje warsztat (i inwencję) muzyków. W kilku utworach znowu mamy gitarowy dialog między lewą i prawą kolumną - super zagrany. Cudowny „Summertime” przywołuje lenistwo letniego popołudnia. Całkiem realnie czuję na skórze ciepło, mimo, że piszę te słowa w połowie stycznia, po fali mrozów. Jest też kilka klimatów bluesowych (a nawet country), tworzących ładne tło do wokalnych popisów Janis. Nie ujmując nic gitarom! Na razie brak eksperymentowania dźwiękiem (może z wyjątkiem gitar); metrum 4/4. Ale fundament solidny. Komentarze na YT kilkakrotnie wskazują na cudowne przeżycia słuchaczy podczas narkotykowego odurzenia wzmocnionymi dźwiękami tej płyty.
Czyli coś w tym musi być.
Komentarz Kuby
W roku 1967 do Haight-Ashbury (dzielnica San Francisco) sprowadziło się 15 000 hippisów. Zamieszkały tam także trzy zespoły uchodzące za ikony kalifornijskiej muzyki: Jefferson Airplane, Grateful Dead oraz właśnie Big Brother & the Holding Company z wokalistką Janis Joplin.
Jej późniejsze płyty są może lepsze, ale ten koncert acid-rockowy (choćby utwór „Ball And Chain”) dobrze przekazuje emocje końca lat sześćdziesiątych.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.